16 lutego 2015

Rozdział 13.

Rozdział dedykuję pomysłodawczyni, Lucille z konfy, czy też Madame Choise <3
Malutki fragment jest też dla Dusi, oczywiści :3 Niestety, nie będzie tak romantycznie, jak to sobie wyobrażałaś ;)
Dedykacja następnego rozdziału będzie prawdopodobnie dla pewnego Bartka, też z konfy, bardzo pragnącego uśmiercić Davida ^^ Spoko, nie pozwolę mu ;) A teraz czytajcie XD
*************************************

Carly po raz kolejny odczytała esemesa od Mike’a, którego dostała dzisiaj rano.
„Spotkajmy się w centrum handlowym. Chcę… przeprosić. I poznasz ją w końcu.”
Cóż, musiała przyznać, że najbardziej intrygowała ją ta „ona”, o której przyjaciel pisał. Lub za co chciał ją przeprosić? Próbowała sobie przypomnieć jakiś moment, w którym jej czymś zawinił, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
Podeszła do lustra i spięła włosy w wysoki koński ogon. Chwyciła pierwszą lepszą torebkę i skierowała się do wyjścia z domu. Na szczęście była sobota, więc mogła iść, gdzie tylko jej się zapragnie. Zostawiła jeszcze przypiętą kartkę na lodówce, że wychodzi. Rodzice dostali zaproszenie na kawę do znajomych i zabrali ze sobą Tommy’ego. Zamknęła za sobą drzwi i przeszła na najbliższy przystanek.
Gdy wysiadła pod galerią, zadzwoniła do Mike’a. Szybko odebrał.

 - Hej, Mike.

 - Hej, Szpila! – krzyknął, by zagłuszyć gwar po jego stronie słuchawki.

 - Gdzie jesteś? – spytała, przechodząc koło Empika i przeglądając wystawy.

 - Jesteśmy pod kinem – gwar nieco ucichł, jakby chłopak oddalił się od ogólnego szumu. Weszła na ruchome schody wjeżdżające do góry. – Od razu chciałem cię, no wiesz, przeprosić…

 - Ale za co? – spytała.

 - W szkole tak się nie pojawiłem… Przepraszam, ale Joyhell wyprowadził mnie z równowagi 
– westchnął, po czym doprowadził się do porządku. – Czekamy na ciebie.

 - Uu, Mike, czekacie? Czy ja słyszałam liczbę mnogą? – zaśmiała się i przed oczami stanął jej zaczerwieniony blondyn.

 - Tak, tak. Kiedy dotrzesz? – wjechała na górę i ujrzała plakaty reklamujące najnowsze filmy.

 - Obejrzyj się – rozłączyła się.

Mike obrócił się i dostrzegł, jak Carly do niego macha. Podeszła do niego i przytuliła go na powitanie. Chłopak puścił ją i pokazał ręką na dziewczynę stojącą za nim.

 - Carly, to jest Amanda – dziewczyna skinęła w jej kierunku głową. – Amando, to Carly, moja przyjaciółka.

Amanda uśmiechnęła się do niej. Pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy był gips na prawej ręce, który trzymała na temblaku. Miała czarne, kręcone włosy sięgające jej do połowy pleców. Jej intensywnie niebieskie i duże oczy błyskały z podekscytowania. Twarz miała poznaczoną delikatnymi piegami. Była niższa od Mike’a, raczej drobna i szczupła. Ubrała się w czarne, obcisłe rurki i turkusową tunikę, a przez ramię miała przewieszoną torbę z nadrukiem. Na nogach miała szare trampki, stare i zjechane.
Carly poparzyła na przyjaciela i nowo poznaną dziewczynę i stwierdziła w myślach, że do siebie pasują. Mike tymczasem nerwowo wykręcał sobie ręce, na których widniały Znaki. Biedaczek, sam jeden w towarzystwie dwóch dziewczyn, zaśmiała się w głowie.

 - Miło mi cię poznać – uśmiechnęła się Carly.

 - Ciebie też. Mike często o tobie mówił – mrugnęła do niej.

 - Haha, ładna dziś pogoda, a na pewno ciekawsza od tematu waszej rozmowy – wyszczerzył się, a one się roześmiały. – Mogę prosić, drogie panie? – każdej z nich podał ramię, które i Amanda i Carly przyjęły. – A teraz… - Mike zawiesił głos. – Do McDonalda!

Śmiejąc się przeszli pół galerii zatrzymując się przy wystawach i je komentując. Carly spostrzegła, że Amanda się rozluźniła. Śmiała się bardziej otwarcie i, co spostrzegła blondynka, coraz częściej zerkała na Mike’a.

 - Amanda, chodź ze mną do łazienki – powiedziała nagle Carly, a Mike wybuchnął śmiechem.

 - Czemu dziewczyny chodzą do łazienki tylko w grupach? – zastanowił się na głos.

 - Żadne grupy, jesteśmy tylko dwie – odparła Carly i lekko popchnęła przyjaciela.

 - Okay, to ja idę po kanapki – wskazał na jakąś budkę, gdzie starsza pani wydawała bagietki. Ustawiła się do niej duża kolejka.

 - Spoko – Carly pociągnęła Amandę do łazienki.

Toaleta była utrzymana w kolorach zieleni, a na połowie ścian wisiały lustra. Zamknęła za nimi drzwi i powiedziała:

 - No, to mów! Kiedy się poznaliście?

 - Niedawno – brunetka wzruszyła ramionami, ale trochę się zaróżowiła. – Parę dni temu.

 - To muszę ci przyznać, że mocno zakręciłaś Mike’owi w głowie.

 - Tak sądzisz? – spytała Amanda.

 - Oj, no pewnie. A podoba ci się? – zapytała zaciekawiona Carly.

- Trochę? – dziewczyna spojrzała na Carly. Zaczęła bawić się nerwowo palcami wystającymi spod gipsu. Ponownie spojrzała na dziewczynę i widząc na jej twarzy tylko aprobatę, dodała: 
- No dobra, bardzo.

 - I daję głowę, że ty mu też.

Nagle usłyszały bębnienie do drzwi.

 - Dziewczyny!

 - Boże, ale ten mój przyjaciel niecierpliwy – westchnęła Carly. – Chociaż trochę dziwne, że tak szybko zeszła kolejka -  zmarszczyła brwi i otworzyła drzwi. Potknęła się i byłaby upadła, gdyby nie mocne ramiona, które ją chwyciły i podniosły do góry. Poczuła też miłą dla nosa mieszankę zapachów – zielone jabłko i coś jakby… perfumy od Hugo Bossa? Podniosła głowę do góry i westchnęła, trochę z poirytowania, trochę z ulgi.

 - Co ty tu robisz? – spytała.

 - Przechodziłem – odparł David.

 - Akurat ci uwierzę – popatrzyła mu w oczy. Piękne, jasnoniebieskie oczy ze złotymi plamkami.

 - To, że cię spotkałem to tylko bardzo szczęśliwy przypadek.

Spojrzała na niego rozbawiona. Oczywiście, że mu nie wierzyła. Obróciła się i spostrzegła Amandę, która patrzyła na nich zaciekawiona.

 - Amando, to jest David. Mój przyjaciel – spojrzał na nią z wyrzutem, gdy usłyszał to określenie na jego osobę.

 - Miło poznać – rzucił obojętnie i skinął głową.

 - Mnie też – Amanda sprawiała teraz wrażenie trochę zakłopotanej. – To ja… pójdę do Mike’a.

Czarnowłosa skierowała kroki w stronę chłopaka, który stał teraz w środku kolejki. Obejrzała się na Davida. Miał na sobie czarną bluzę z podwiniętymi rękawami i dżinsy, miejscowo przetarte na biało, a na głowie swoją szarą czapkę.

 - Wychodzicie wspólnie i mnie nie zapraszacie, Carls? – założył ręce na piersi.

 - Owszem. A odkąd na tyle dogadujesz się z Mikiem, że coś takiego by wypaliło? – odparła.

 - Ale teraz jest tak… nieparzyście. Gdybym ja się dołączył powstałaby z tego ciekawa podwójna randka – uśmiechnął się prowokacyjnie.

 - Och, czyli jednak istnieje miłość od pierwszego wejrzenia. Tak bardzo spodobała ci się Amanda? – może raz uda się jej mieć ostatnie słowo.

 - Faktycznie zakochałem się od pierwszego wejrzenia, ale nie w niej, tylko w tobie, Carls.

To było tyle w kwestii wygrywania słownych potyczek. Jak niby miała odpowiedzieć na to… wyznanie? Zaschło jej w ustach i na policzki wpełzł jej rumieniec. David nachylił się w jej stronę…

 - Szpila! – usłyszała wołanie Mike’a. Obróciła się z wypiekami na twarzy.

 - Sorry, David, ale słyszałeś… - plątała się słownie. – Muszę iść…

 - Nightgrow i jego wyczucie chwili – mruknął David. – Ja mu coś powiem… - ruszył przed 
siebie.

 - Hej, czekaj! – dogoniła go i razem doszli do Mike’a i Amandy.

 - Znowu ty – skrzywił się blondyn.

 - Mógłbym powiedzieć to samo. Zawsze niepotrzebnie się wtrącasz – odparł David lodowato.

Tym razem, jeżeli się nie pokłócą, to się pobiją, pomyślała Carly. Amanda patrzyła na nich nierozumiejącym wzrokiem.

 - Chodź na moment, zaczyna się robić gorąco – blondynka chwyciła dziewczynę za łokieć i odeszły na bok, słysząc za sobą krzyki chłopaków.

 - Co z nimi…? – spytała.

 - Faceci – mruknęła Carly. – To faceci, a to wszystko tłumaczy.

 - A, okay – powiedziała Amanda. – Czyli, że są zazdrośni.

 - Nie, no coś ty – zaprzeczyła druga dziewczyna. – Niby o co?

 - Nie o co, ale o kogo. O ciebie – uśmiechnęła się. – David, tak ma na imię, prawda?, jest zazdrosny o czas, który poświęcasz Mike’owi – wzruszyła ramionami. – A Mike pewnie jest zazdrosny w taki sposób, że ktoś mu ciebie odbiera. Do tej pory większość uwagi pewnie poświęcałaś jemu.

 - Zabrzmiało to dość mądrze, więc chyba możesz mieć rację.

 - Chcę zostać psychologiem – odparła zadowolona Amanda. – A teraz może wróćmy, bo się pozabijają… - westchnęła.

Podeszły z powrotem do chłopców. Na szczęście napięcie choć w pewnym stopniu już opadło. Mike piorunował Davida wzrokiem i szukał po kieszeniach portfela, z kolei szatyn wpatrywał się w zbliżające się dziewczyny. Carly popatrzyła na Davida z irytacją, a on zrobił niewinną minę i rozbrajająco się uśmiechnął.

 - Jednego nie rozumiem… - powiedział.

 - Mianowice czego? – spytała dziewczyna.

 - Jak taka inteligentna, piękna i ciekawa jak ty dziewczyna może się przyjaźnić z kimś tak tępym jak Mike?

 - David! – krzyknęła Carly i lekko uderzyła go w ramię.

 - Daj spokój, Carls, przecież wiesz, że mam rację – mruknął i ją objął.

Pogroziła mu palcem.

 - Joyhell, ty sobie nie wyobrażaj…

 - Żebyś ty wiedziała, co ja sobie wyobrażam – mruknął.

Na szczęście w tym momencie przyszedł Mike i chłopak ją puścił. Amanda chyba postanowiła udawać, że nic nie widziała i uśmiechnęła się promiennie do Mike’a. Podała Carly kanapkę, po czym sama spróbowała swojej. Blondyn powiedział do Davida:

 - Dla ciebie nie mam, przykro mi bardzo – jednak w jego głosie pobrzmiewał sarkazm, przeczący jego słowom.

 - Nic nie szkodzi – delikatnie wyjął ugryzioną bułkę z rąk Carly, która krzyknęła:

 - Hej, oddawaj!

 David spróbował gryza bagietki, oddał jej z powrotem i powiedział:

 - Pyszna.

Carly przewróciła oczami i zobaczyła, że Mike zagryza wargę, żeby nie wybuchnąć.

 - To może gdzieś pójdziemy? – spytała, próbując rozładować napięcie, które znowu się pojawiło w powietrzu.

 - Czemu nie? – podchwyciła Amanda z przesadnym entuzjazmem.

 - Usiądziemy gdzieś, napijemy się czegoś i… ee… pogadamy – zabrzmiało to bardziej pytanie niż stwierdzenie.

Dziewczyny ruszyły przodem, a chłopcy szybko do nich dołączyli, idąc po obu ich stronach. Carly czuła się niezręcznie, zastanawiając się, co takiego może zrobić, bo chłopaków pogodzić. Nic jej nie przychodziło do głowy.
Usiedli przy fontannie, a Amanda poszła po napoje. Mike chlusnął wodą na Carly, która wrzasnęła i także go ochlapała. Oblewali się tak, aż dziewczyna powiedziała:

 - Stop! Poddaję się, okay, wygrałeś.

David położył jej rękę na ramieniu.

 - Jesteś cała mokra – spiorunował Mike’a wzrokiem. – Poczekaj.

Zdjął bluzę, pod którą (na szczęście, albo i nie, Carly już nie wiedziała, co ma myśleć) miał zwykłą koszulę w kolorze bordowym. Zarzucił ją dziewczynie na plecy i zawiązał delikatnie na szyi.

Zrobiło jej się ciepło i poczuła znajomy zapach zielonego jabłka. Kwaśnego i słodkiego zarazem, zupełnie jak jej właściciel. Roześmiała się w myślach. Łyknęła swojego picia – Amanda zamówiła jej koktajl owocowy.

 - Jaki wzięłaś komu? – spytała się Carly dziewczyny.

 - Ja mam truskawkowy, Mike chyba… ananasowy, David pomarańczowy, a ty jabłkowy – odparła Amanda, a Carly zakrztusiła się koktajlem. Jabłkowy, oczywiście, czemu nie?, pomyślała.

 - To jest nieświeże – skrzywił się nagle David. – Pewnie mieli zepsute owoce.

Chłopak wstał i wyrzucił napój do kosza. Mike spojrzał na niego z satysfakcją i upił łyka swojego picia. David wskazał ręką na koktajl trzymany w ręku przez Carly i spytał:

 - Mogę?

 - Jasne – podała mu go, myśląc: O Boże, on to wszystko specjalnie…

 - Od razu lepiej – uśmiechnął się David. – Pyszne – rzucił.

Mike wzniósł oczy do nieba, jakby prosząc o cierpliwość. Pokręcił głową, w geście poddawania się i powiedział:

 - Strasznie sztuczny z ciebie lizus.

 - Nie sądzę – odparł szatyn. – Ale cieszę się, że to sobie wyjaśniliśmy.

 - Co dokładnie masz na myśli?

 - Twoją opinię na mój temat. Teraz już widzę, że nie mam się czym przejmować – parsknął David.

Zapadła cisza, którą przerwał skrępowany Mike:

 - Szpila… ekhem… bo wiesz, obiecałem Amandzie, że zabiorę ją do kina… - spojrzał na nią przepraszająco spod loków opadających mu na twarz.

Carly westchnęła w głowie. On jest tak nieporadny, że to musi się aż wydawać słodkie.

 - Ej, ty, przyjacielu mój – zaczęła mówić kpiąco. -  Najpierw wyciągasz mnie na miasto, a potem spławiasz – wyszczerzyła się do niego.

 - Wstydź się – dodał zza jej pleców David.

 - Ty siedź cicho – odparła do chłopaka, pijącego jej koktajl. Zwróciła się do Mike’a: - Idźcie. Co wam będę przeszkadzać – dźgnęła Davida w ramię: - Zresztą będę miała towarzystwo.

 - Dobra – blondyn spojrzał na chłopaka spod przymrużonych powiek. – Ale jakby zaczął… no nie wiem… W każdym razie, jestem pod telefonem – dodał ostrzegawczo i Carly powstrzymała się przed zaśmianiem.

Zamiast tego wstała i przytuliła krótko Amandę, po czym mrugnęła do niej i lekko popchnęła w jej stronę przyjaciela.

 - Idźcie już, bo będę miała wyrzuty sumienia, że się spóźnicie na seans – uśmiechnęła się do niej.

Patrzyła za nimi chwilę i widziała, że Mike złapał dziewczynę za zdrową rękę, a ona jej nie zabrała. Zrobiło jej się ciepło  na sercu z powodu szczęścia przyjaciela. Odwróciła się do Davida, który teraz na wpół leżał na ławce. Czuła na sobie jego spojrzenie tych niesamowicie pięknych oczu.
Podparła się pod boki i spytała:

 - No to co robimy? Jak tak mnie zostawili na twoją łaskę, to wykaż się inicjatywą.

 - To, że jak to ujęłaś: „zostawili” cię jest mi jak najbardziej na rękę – uśmiechnął się czarująco.

 -  Zaproponuj coś do roboty w takim razie.

 - Hmm – zastanowił się. – Obróć się i powiedz mi, czy to ci odpowiada.

Spojrzała przez ramię i zobaczyła budkę, do której roześmiane dzieci wchodziły i robiły sobie zdjęcia. Carly zaśmiała się.

 - Jak najbardziej – wróciła spojrzeniem do chłopaka. – Zawsze chciałam zrobić sobie w niej zdjęcie, ale nigdy nie było czasu – westchnęła.
David wstał i powiedział:

 - Czyli spełnię twoje marzenie? – zaśmiał się. – A dostanę za to nagrodę?

 - Chciałbyś – odparła, ale z uśmiechem na twarzy.

Podeszli do budki i ustawili się w małej kolejce, która zdążyła się ustawić do tej atrakcji. Obserwowali ludzi śmiejących się i wchodzących oraz wychodzących z budki, do której wejście było odgrodzone kolorową zasłonką. Pogadali chwilę na luźne tematy i atmosfera była przyjazna. Gdy przeszła ich kolej, Carly weszła do środka budki, a David wrzucił jakieś drobniaki do urządzenia. Dziewczyna usiadła na ławeczce, która bardziej przypominała półkę i po chwili dosiadł się do niej szatyn. Na ekranie naprzeciwko pojawiło się odliczanie „3…2…1…” i zabłysł flesz. Carly uśmiechnęła się szeroko i kątem oka spostrzegła, że David śmieje się z jej wyrazu twarzy. Na następne zdjęcie sam wystawił język i mrugnął, a ona tym razem wyciągnęła ręce do góry, jakby w szaleńczym śmiechu. Za każdym razem robili coraz to głupsze miny. Na przedostatnim Carly dotknęła kusząco językiem górnej wargi i zmrużyła jedno oko, bo widziała kiedyś tę minę na okładce magazynu. Błysnął flesz i spojrzała na Davida, który wpatrywał się w nią jakoś dziwnie.
Po chwili chłopak nachylił się i zanim dotarło do niej, że zamierza ją pocałować, przycisnął swoje usta do jej warg. Owładnęły ją różne uczucia, ale przede wszystkim poczuła… radość i przyjemność. Przez myśl jej przeszło, że od dawna na to czekała. Spod przymrużonych powiek zobaczyła błysk flesza. David delikatnie się od niej odsunął, a w jego oczach dostrzegła podekscytowanie, namiętność i niepewność.
Troszkę otumaniona, powiedziała głupio:

 - Miałeś zwolnić.

David zaśmiał się i powiedział:

 - Muszę cię poinformować, że lubię duże prędkości.

Pochylił się i oparł czołem o jej czoło. Zamknęła oczy i dała się porwać uczuciom. Siedzieli tak chwilkę, aż usłyszeli, jak ktoś wali ręką o ściankę. To pewnie był ten gruby wąsacz, który stał za nimi w kolejce z dziećmi. Chłopak wstał niechętnie i odsunął się. Złapał ją za rękę, pociągnął ją do góry i wyszli z pomieszczenia, które teraz wydawało się Carly inną planetą. Zarumieniona poszła za nim i zobaczyła, jak ze sprzętu wysuwają się ich zdjęcia.
Pominęła zdjęcia znajdujące się u góry i popatrzyła na to na samym dole, uchwycone w momencie, gdy David ją pocałował. Zarumieniła się mocniej. Odeszli trochę od tłumu, a on nachylił się nad nią i wyszeptał:

 - Od dawna czekałem na tą chwilę.

Carly spojrzała na niego. Wydał jej się szczery, poruszony i jeszcze bardziej przystojny niż zwykle.

 - Ja też – powiedziała cicho, wiedząc, że to prawda. – A ty naprawdę rozwijasz duże prędkości – mruknęła i David ją przytulił, tak, że usłyszała jak jego klatka piersiowa wibruje od śmiechu.

Siedzieli do wieczora w galerii, a David cały czas trzymał Carly za rękę. Kupił jej nawet balon z helem z napisem „I love U”. Wyszli z galerii i zobaczyli, że rozpętała się ulewa. Co chwilę na horyzoncie rozbłyskał piorun. Mimo to, dziewczyna była uśmiechnięta.

 - Jak tu przyjechałeś? – spytała nagle, gdy stali jeszcze bezpiecznie pod dachem.

 - Zobaczysz – mrugnął i naciągnął jej na głowę kaptur swojej bluzy. 

Objął ją i popędzili w deszczu na parking. David podszedł do jakiegoś czarnego motoru.

 - Chyba żartujesz… - wykrztusiła. – Naprawdę jeździsz?

Przypiął jej balon do bagażnika. Uśmiechnął się prowokująco.

 - Owszem – wsiadł i wyciągnął do niej rękę. – Wsiadasz czy się boisz?
Carly chwyciła jego rękę i usiadła za nim. Włożył jej kask na głowę, po czym ruszył, stopniowo rozwijając prędkość, a czerwony balon powiewał za nimi. Objęła go w talii i przycisnęła się do niego, wdychając jego zapach jabłek i perfum, wzmocniony przez deszcz. Mknęli po ulicach z szybkością, która normalnie przyprawiłaby ją do zawrotów głowy, jednak teraz czuła się bezpiecznie, przytulając się do chłopaka. David sprawnie prowadził motor, od czasu do czasu skręcając tak gwałtownie, że wrzeszczała, ale po wibracji dochodzących do niej przez jego tors, wiedziała, że się śmieje i robi to specjalnie.
Zaparkował pod jej domem. Odprowadził ją pod same drzwi do domu. Byli cali mokrzy. Próbowała zdjąć bluzę, by mu ją oddać, ale powstrzymał ją.

 - Zachowaj – mrugnął do niej i kolejny raz ją pocałował, tym razem delikatnie. Smakował deszczem. Wręczył jej do ręki sznurek od balonu i otworzył drzwi do mieszkania.

 - Carly, to ty? – usłyszała wołanie mamy z głębi domu.

David odezwał się zachrypniętym głosem:

 - Przyjdę jutro.

Uścisnęła jego dłoń po raz ostatni i przekroczyła próg domu, podniesiona na duchu tą obietnicą.

**************************************

Ja. To. NAPISAŁAM *u* Boże, Boże, Boże. Mam nadzieje, że hejty nie polecą ;w;
Jeszcze 5 komentarzy do 100! <3 Dobijecie?
~~GWMHJ

21 komentarzy:

  1. CAŁOWALI SIĘ!!! :DD Mam tylko jedną uwagę XD Czemu rozdział taki krótki :")

    Te sceny kłótni David x Mike *∆* Cudo, tak się uśmiałam! I kiedy David zabrał Clary koktajl :P

    Dziękuję za dedykację i pozdrawiam cieplusio :* Choise.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już wspomniałam: kocham Cię! Darla forever <3 Boże! Nawet nie wiesz jakiego banana mam na twarzy :3 Awww 。◕‿◕。. To takie słodkie! Nawet się wysłowić nie umiem, ale ok, ok.
    Mike... coraz mniej go lubię :c Wkurza mnie ta jego hm... chęć posiadania Carly tylko dla siebie. Amanda jest za to mega sympatyczna :) Taka nieśmiała, słodka xD Carly to Carly. Jedna z nielicznych głównych bohaterek książek i ff jaka mnie nie wkurza. David..;. tutaj ja chyba nie muszę nic mówić <3
    Byle do następnego rozdziału. ♥.♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój Boże, pisz szybciej. Wszystko idealne i David. Awrr *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. uuuuuu wspaniale sa tylko dwa blendy gdzies tam napisalas bo zamiast by i ze rozpetala sie ulewa hmn... coz ulewa sie nie rozpetuje ona po prostu jest poza tym swietny rozdzial i jakbys mogla w sobote wstowic jakis z Carly i Dawidwm to byloby super.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaa *.* Jakie to fantastyczne! Chcę wieeeeecej. Genialny rozdział :) Dużo weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh! To jest CUDOWNE!! ❤❤❤❤
    Gdybym spotkała w realu takiego Davida, moje pierwsze słowa do niego byłyby - "Bierz Mnie" XDD
    Nie,no Rozwalasz mi psychikę. Podwyższaż standardy znalezienia idealnego faceta ��
    Kocham Twoje Opowiadanie ❤
    Weź napisz kiedyś książkę, ok? ������
    ~kk

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu. Świetne. Dlaczego w rzeczywistości nie ma Davida. :< Wszyscy bohaterowie są genialni. A te riposty. <3
    many-lives-with-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. David i Carly ♥ Kocham ich <3 świetny rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
  11. Yhym... Zaczarowana jak zwykle spóźniona xd. Rozdział CUDOWNY - czy ty w ogóle uniesz pisać jakieś... nie cudowne ;D?
    Hahaha, matko, te ich teksty :D. No nie mogę.
    Chodzimy w grupach bo... łazienka to bardzo niebezpieczne miejsce :o. Czy nikt nie pamięta o Hermionie, Marcie i Ginny? Xd
    David... ty szpiegu xd.
    Hyhyhy, też będę psychologiem- rzeczywistość: mhm, jasne.
    Mike taki uroczy jak się złości xd.
    Jezu, udało ci się :o. Nie wierzę, ale... polubiłam Davida :o. O zgrozo xd. Ale to nie oznacza, że nie kocham Mike'a, rozumiemy się?
    Nie przypominaj mi o nieświeżych koktajlach xd. Ostatnio nie mam do nich szczęścia :(.
    BUTKA DO ROBIENIA ZDJĘĆ:))). Marzenie... każdego xd.
    POCAŁOWALI SIĘ!!! Ludzie, ja tu umieram ;_;. To było takie cudowne, idealne i perfekcyjne (pomijając fakt, że to nie Mike bla, bla, bla- nie byłabym sobą, gdybym tego nie napisała, przecież wiesz ;D).
    Czemu od razu czułam, że to będzie motor? Jakoś tak pasuje do Davida.
    Cudnie, nie powiem, że nie :D. Czekam na kolejny, pisz szybko ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie. Jestem teraz na feriach - małopolskie pozdrawia - więc karty postaci zrobię za jakiś tydzień z kawałkiem ;).

      Usuń
    2. Małopolskie? Witaj w klubie <3 Ja też na feriach, także mam czas na pisanie :D Jak już daję ten komentarz, to oczywiście dziękuję za opinię <3
      *ta, mam zasadę, że raczej nie komentuję własnego bloga, bo mi licznik rośnie" xD Miłych ferii :3

      Usuń
  12. Rany...Zdajesz sobie sprawę z tego jak wspaniale piszesz?Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    love-books-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialnie piszesz :) Rozdziały mega wciągające, życzę jeszcze więcej weny.
    http://przyszopceuszatych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie, że się narzucam, ale kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  15. O Boże *.* Kocham, kocham, kocham to opowiadanie ;* Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  16. Twoje opowiadanie jest...cudowne! Napisz kiedyś książkę! Postaci są świetne, fabuła ciekawa i wgl same ochy i achy ;). Uwielbiam Mike'a, już nie mogę się doczekać, aż wreszcie będzie tak oficjalnie z Amandą hehe xD A David...bosz, jak ja go kocham! <3 No po prostu to jest facet idealny! A co do tego rozdziału...Zabiłaś mnie. Umarłam ze szczęścia po scenie pocałunku <3! Z niecierpliwością czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziewczyno ja cię normalnie kocham !!!!!
    Mózg mi wybuchł xD ten tekst Davida "Muszę cię poinformować, że lubię duże prędkości." rozbiło mi mózg na 1000 kawałeczków xD 10 min. niekontrolowanego śmiechu xD a potem dalszy ciąg *.* zakochałam się w twoich opowiadaniach!!!
    Dużo weny chociaż wiem że mam jeszcze sporo do nadrobienia z czytaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziewczyno ja cię normalnie kocham !!!!!
    Mózg mi wybuchł xD ten tekst Davida "Muszę cię poinformować, że lubię duże prędkości." rozbiło mi mózg na 1000 kawałeczków xD 10 min. niekontrolowanego śmiechu xD a potem dalszy ciąg *.* zakochałam się w twoich opowiadaniach!!!
    Dużo weny chociaż wiem że mam jeszcze sporo do nadrobienia z czytaniem ;)

    OdpowiedzUsuń