Jakoś ogarnęłam wygląd J Teraz tylko jedno:
Dedykuję ten rozdział córce Apolla z dziwnymi powiązaniami
z Ateną, Hadesem i Posejdonem, mojej Kostencji i Złodziejce Książek, a także Kostkowi
<3 Prosto mówiąc: Kai :3
*********************
Głośno zatrzasnęła drzwi szafki, zgarnęła torbę i ruszyła
do klasy, ignorując otoczenie. Nie było to trudne, bo i tak nikt niczego od
niej nie chciał, więc szybko doszła do pracowni geograficznej, zgrabnie
omijając uczniów sunących niczym fala po korytarzach. Nie przepadała za
geografią, a przynajmniej nie należała ona do listy jej ulubionych przedmiotów,
która zresztą długa nie była. Założyła słuchawki na uszy i puściła muzykę z
maksymalną mocą. Pomogło. Już nie docierały do niej żadne dźwięki, pozwalając jej
myślom błądzić gdzie tylko zabraknie. Miało to też swoje wady, bo nie usłyszała
dzwonka, przez co z transu wybudził ją szarpnięciem za ramię pan White, jej
nauczyciel geografii. Zaczerwieniła się i weszła szybko do klasy, burcząc
„przepraszam”. Popatrzył na nią spode łba, ale nic nie powiedział. Szybko
usiadła w możliwie jak najbardziej oddalonej od biurka ławce, co oznaczało
stolik w drugim rzędzie – reszta była zajęta. Usiadła sama, bo Sadie zawsze
spóźniała się na pierwszą lekcję, więc przezornie nie rozkładała swoich rzeczy
na pulpicie. Wyłożyła zeszyt i piórnik, zabazgrany korektorem przez Mike’a. Nie
wiedziała, co przedstawiają rysunki, ale przypominały kurczaki na
stryczku. Co chwila z tyłu klasy
dobiegały wybuchy śmiechu, gdzie siedzieli Patrick i spółka. Właśnie zabawiał
towarzystwo, rzucając w nauczyciela kulkami z papieru, które ten nauczył się
już ignorować. David przeglądał pod ławką jakiś magazyn, a Josh, trzeci
chłopak, właśnie robił sobie selfie z Britney i Taylor. Prychnęła i zajęła się swoim
zeszytem, bo stwierdziła, że ten ma zdecydowanie za mało rysunków na okładce.
To było jej ulubione zajęcie na lekcjach, choć od czasu do czasu zdarzało jej
się notować. Oprócz lekcji języka angielskiego. I to nie dlatego, że nauczyciel potrafił opieprzyć cię za to przy
całej klasie, tylko dlatego, że kochała ten przedmiot. W sumie to bez problemu
by się dostała na profil humanistyczny, jednak stwierdziła, że przez to nie
będzie miała odpowiedniego doświadczenia do jakiejkolwiek pracy w przyszłości.
A jak nie humana, to żaden inny. W końcu stanęło na ogólnym, więc teraz musiała
tolerować kolegów z jej klasy i
pogodzić się ze stanem rzeczy.
Nim się obejrzała, lekcja się skończyła, a ona była
wolna. I tak z każdą lekcją. Codziennie. Bo codziennie nieuchronnie czekała na
nią pani Brightley. Wyjątkiem od reguły był angielski, na którym jeszcze potrafiła
kontaktować z rzeczywistością. Zajęła swoje ulubione miejsce pod ścianą jako
pierwsza. Nikt się do niej i tak nie dosiądzie, Sadie najprawdopodobniej poszła
na wagary. Po dzwonku klasa wypełniła się ludźmi, a na sam koniec weszła ich anglistka, pani Letter. Miała dobrze ponad pięćdziesiątkę i przed nikim nie
ukrywała, że chętnie by opuściła na zawsze mury szkoły, by zająć się wnukami.
Jednak umiała nauczać, a Carly była zadowolona, że nie zostawia ich jeszcze na
pastwę jakiegoś studenta, bo w tym liceum była jedynym anglistą. Od razu
zaczęła zbierać kartki z wypracowaniami, a jej kąciki ust podniosły się do
góry, gdy podeszła do Carly, która była jej ulubienicą – co wcale nie znaczy,
że dostawała fory. O nie, jeżeli już, to dokładała jej więcej roboty, podnosząc
poprzeczkę. I za to ją lubiła.
- Ktoś nie ma na
dzisiaj pracy? – ręce paru uczniów podniosły się do góry, oczywiście ze strony
towarzystwa z tylnych ławek.
- Proszę o
wytłumaczenie, panie Joyhell. – zwróciła się do Davida, który zmierzył ją
wzrokiem, po czym sięgnął dłonią do czapki, by ją poprawić. Dłonią, na której
nic nie było. Dłonią, na której nie było żadnego czarnego znaku
przypominającego oko. Carly zamrugała, ale nie pomyliła się. Gładka, czysta
ręka.
- Nie… - zawiesił
głos. – Nie miałem czasu, by je zrobić.
- Twoim
priorytetem powinien być język angielski i to wypracowanie.
- Tak samo jak
moimi priorytetami powinny być matematyka, fizyka, geografia… Chyba nie muszę
dalej wymieniać? – spytał kpiącym tonem.
- Jesteś
bezczelny, Joyhell. – powiedziała, po czym zwróciła się do klasy. – Możecie mu
podziękować, bo choć byłam gotowa przełożyć wam termin wypracowania, wasz przyjaciel załatwił wam jedynki. Resztę
prac przejrzę i wam oddam za tydzień.
Klasa zaczęła
buczeć i wrogo spoglądać na Davida, który wrócił do oglądania swojego magazynu
z ironicznym uśmiechem na twarzy. Patrick zaczął się zaśmiewać, równocześnie
oddając nauczycielce swoje wypracowanie, które już z daleko raziło serduszkami
wypisanymi nad każdym „i” i „j”. Która
dziewczyna się zgodziła dla niego to napisać?, zapytała się w myślach,
święcie przekonana, że nigdy nie zniży się do tak niskiego poziomu. Co innego
pomagać Mike’owi. Jak ją prosił z miną pokrzywdzonego psiaka nie mogła mu
odmówić, i robiła wstępny szkic pracy. On jej się odwdzięczał tłumaczeniem jej
chemii i fizyki, w których miałaby duże zaległości, gdyby nie on.
Reszta lekcji minęła jej na rozmyślaniach o tatuażach, bo
nie mogła uwierzyć, że nie był prawdziwy. Henna utrzymywałaby się minimum
tydzień, nie było szans na zmycie go po jednym dniu. Prawdziwy musiałby usunąć
laserowo, co od razu wykluczało tę opcję. Żaden długopis nie mógł być tak
intensywnie czarny, zresztą tatuaż nie wyszedłby wtedy tak dokładnie. Trochę na
ten temat wiedziała – sama lubiła sobie rysować po rękach. Po skończonej lekcji
pani Letter powiedziała:
- Carly, proszę,
podejdź tu na chwilę.
Pewna, że nauczycielce chodzi o jej wyjątkową nieuwagę na
lekcji, podeszła do biurka.
- Tak?
- Mam dla ciebie
propozycję. – uśmiechnęła się. – Jak wiesz, próbujemy reaktywować szkolną
gazetkę. Będzie zawierała zdjęcia, opisy akcji i reportaże z ważnych wydarzeń
związanych ze szkołą. Nie miałabyś ochoty zostać naszą dziennikarką?
- Nie wiem, czy
się do tego nadaje. – uśmiechnęła się przepraszająco.
- Nawet nie wiesz
jak bardzo. Wszystkie twoje prace i wypracowania są świetne, a za każdy
reportaż dostałabyś szóstkę z zachowania lub polskiego. Mamy też zamiar
zorganizować kółko dziennikarskie, w czwartek po lekcjach. - Niech szlag porwie spotkania!, jęknęła w
duchu. – Zależy nam na tym, więc chcielibyśmy zacząć w najbliższym czasie, a
tak się składa, że w piątek organizujemy turniej piłkarski. Twoim zadaniem byłby
opis drużyn, wyników meczów i, powiedzmy na to, jakieś widowiskowe akcje.
Zgadasz się?
- Oczywiście,
proszę pani.
Udało jej się przekonać samą siebie, że namówi ojca, by
zrezygnował z czwartkowych spotkań.
- Świetnie! –
ucieszyła się. – Będziesz współpracowała z jednym uczniem robiącym fotografie,
razem popracujecie nad artykułem. Jeszcze nie wiemy, kto to będzie, ale jak już
to ustalimy, to cię poinformuje.
- Dobrze, w
porządku. Do widzenia.
Wyszła z klasy z o wiele lepszym humorem, niż wtedy, gdy
do niej wchodziła.
- Carly! –
usłyszała jeszcze krzyk nauczycielki. – Weź to. – wręczyła jej jakiś magazyn ze
zdjęciami. – Znalazłam to pod którąś z tylnych ławek, a wcześniej tego tu nie
było, może popytaj w klasie.
Wzięła magazyn i poszła pod salę biologiczną. Widząc całą
klasę zebraną, podniosła rękę z magazynem i krzyknęła:
- Czyje to?!
Wszyscy na nią
spojrzeli, aż w końcu z tłumu usłyszała głos:
- Moje. – z pomiędzy znajomych wynurzył się David.
- Trzymaj –
podłożyła mu gazetę pod nos.
- Nie, dzięki, zatrzymaj sobie. Zawsze to
jakaś cenna pamiątka. – widząc, że dalej trzyma ją przed sobą, zapytał: - Mam podpisać, tak?
Cała klasa ryknęła głośnym
śmiechem, a Carly zrobiło się gorąco. Na szczęście zaraz usłyszała głos Mike’a,
przedzierającego się przez tłum:
- Przejście ludzie, zróbcie przejście! - przeszedł w końcu, wyjął jej z ręki magazyn i
rzucił nim w Davida, po czym szybko objął ją i wyprowadził na prawie pusty
korytarz. – Co za debil. Wszystko okay?
- Nic się nie stało, spoko. – odparła.
- Właśnie widzę. Może mam ci załatwić
zwolnienie? – wyszczerzył się.
- Nie, dzięki. Mam jeszcze dwie lekcje, wrzuć
na luz.
- Oczywiście nie możesz przegapić dwóch lekcji
biologii! Jaki ja głupi! – palnął się ręką w twarz.
- Przestań – zaśmiała się. Pocałowała go w
policzek, po czym potarmosiła włosy. – Lepiej sam się zmywaj.
- Nie chcę… Facet od fizyki będzie pytał, a ja
nic nie pamiętam.
- Przynajmniej u ciebie nic nie odbiega od
normy. – zażartowała, po czym, słysząc dzwonek na lekcje, udała się do klasy.
*************************************
Zapraszam do komentowania! J Jak coś, postaram się
przeczytać i skomentować wasze blogi, jak tylko będę miała czas ;)
~~GWMHJ
Fajno ^^ czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńHmmm... troszkę inny niż zwykle rozdział. W końcu jakiś rozwój sytuacji.
OdpowiedzUsuńMAŁO MIKE'A, JA CZEKAM!
Do tego co do wyglądu bloga:
1. Wybierz sobie dwa kolory, max. trzy, które będą przewodziły na twoim blogu. Nagle zmieszać czarny, biały, niebieski, różowy i.t.d. to nie za dobrze.
2. Oczy bardzo się męczą gdy czyta się białe litery na czarnym tle, tym bardziej gdy nagle BUM! widzimy jasny niebieski. Zastanów się mocno.
3. To już szczegóły, ale na przykład:
- wyśrodkowanie
- rozszerzenie przyciętego bocznego paska
Zobaczysz, że jak trochę popracujesz nad blogiem efekt będzie świetny!
Pozdrawiam, weny!
Piękne <3
OdpowiedzUsuńI dziękuję, kocham Szczypiorka mojego :* :D
Ho ho ho, przybywam xD. Napisz do mnie na e-mail: gone.diana.landris@gmail.com to napiszę co CSS (takie kody na wygląd bloga) i postaram się zrobić jakiś nagłówek jeśli będziesz chciała. Tylko nadeślij mi wtedy zdjęcia ;). A teraz rozdział (taki boski, że... no nie wiem co, ale rozdział wspaniały). Piona, Carly. Też nie lubię geografii xD. Nie obrazisz się jak zwrócę ci drobną uwagę? "błądzić gdzie tylko zabraknie. " - chyba chciałaś napisać "błądzić gdzie tylko zapragnie.", bo tak brzmi o wiele lepiej ;). Moje zeszyty w dwóch trzecich są zabazgrane (reszta to jakiś skromne notatki xD). Mi zawsze dużą trudność sprawiają nazwiska, a ty ciskasz nimi na prawo i lewo :D. Pogratulować xD. Mike... jak ja go uwielbiam. Zawsze muszę znaleźć sobie taką ulubioną postać i tu jest nią zdecydowanie właśnie on <3. I wiedziałam, że coś z tym tatuażem będzie. Czekam na kolejny *-*.
OdpowiedzUsuńhttp://straznicy-fantastyki.blogspot.com/
Jezu, kocham to. <3
OdpowiedzUsuńhttp://many-lives-with-you.blogspot.com