01 marca 2015

Rozdział 15.

Starałam się pośpieszyć ;_; Macie Darly <3 I znowu dla Dusi (przepraszam! xd) Masz tu swoje ‘bez koszuli’ :P
Aha, i ja się ledwo powstrzymałam, żeby nie napisać o tym, że rzucał w jej okno kamykami <3 (uważam to za urocze xd)
Jutro koniec ferii ;____; Mam nadzieję, że nie uznacie tego rozdziału za BARDZO naciąganego ;-;
*****************
Carly siedziała przy biurku, patrząc na stertę zadań domowych. Zerknęła na zegarek i zobaczyła, że jest wpół do jedenastej. W weekend nie miała czasu na pouczenie się i zdążyła zrobić tylko pracę z fizyki. Dzisiaj miała szczęście, bo jej klasa wychodziła do muzeum i wracała tylko na godzinę wychowawczą. Zdołała przekonać mamę, że nie potrzebuje oglądać wystawy i została w domu. Od rana zdołała napisać tylko rozprawkę z angielskiego, ale jak na nią była to kiepska praca. Cały czas łupało jej w głowie i miała mocny kaszel, o co obwiniała zdradziecką pogodę. Raz nawet miała problem z oddychaniem – przez parę minut łapała łapczywie powietrze, aż w końcu jej przeszło. Przez ostatnie trzy dni padał deszcz, a ona nieraz przecież wtedy wyszła z domu.
Popatrzyła znowu na stertę książek, piętrzącą się na prawej stronie biurka. Westchnęła i zdjęła z niej podręczniki do angielskiego, po czym włożyła je do torby. Odhaczone. Ale to tylko minimalnie zmniejszyło wysokość tej kupy papieru.
Zrezygnowana, położyła głowę na jakimiś otwartym zeszycie, mając nadzieję, że nie pisała w nim przed chwilą, bo mokry tusz mógł odcisnąć się na jej twarzy.
Kiedy już prawie zasnęła, uderzył ją po gołych ramionach (nadal była w podkoszulku, w którym spała) zimny wiatr. Pewnie nie domknęłam okna, pomyślała Carly. Zaraz potem usłyszała dźwięk, jakby ktoś pukał w okno. Podniosła głowę, zamrugało i dotarło do niej, że to naprawdę był David, który siedział na zewnętrznym parapecie za oknem. Zaśmiał się, widząc jej reakcję. Z powrotem walnęła głową o biurko.

 - Powiedz mi, że nie siedzisz na parapecie w moim pokoju – jęknęła.

 - Nie siedzę na parapecie w twoim pokoju – powiedział. – Jestem tak trochę poza nim.

 - Pewnie się cieszysz, że nie mieszkam na piątym piętrze, tylko na parterze – zauważyła i zakaszlała.

 - Rozczaruję cię. Mógłbym się bardziej wykazać – zaśmiał się.

 - A tak w ogóle to nie możesz, jak cywilizowany człowiek, wchodzić przez drzwi? – uniosła brwi.

 - Jak wolisz.

David wzruszył ramionami, po czym zeskoczył z parapetu. Ruszył w stronę wejścia do klatki. Przeklinając go, wychyliła się przez okno i owiało ją zimne powietrze.

 - David – syknęła. – David! – stuknęła w parapet, by zwrócić na siebie jego uwagę. - Wracaj, nie wchodź… - za późno, chłopak właśnie wszedł do środka.

Zastanawiała się, co powie jej mamie, która siedziała w domu. Dzisiaj zaczynała pracę po południu. Usłyszała dzwonek do drzwi i głos mamy:

 - Otworzę! – mimo zamkniętych drzwi, Carly widziała mamę w wyobraźni, jak ta podchodzi do drzwi, otwiera je i staje na progu, zdziwiona.

 - Dzień dobry – przywitał się David uprzejmie.

 - Dzień dobry… - odparła niepewnie. – Pan tu w jakiej sprawie…?

 - Proszę mi mówić David. – Ona czuła, że David się uśmiechnął. – Ja do Carls. Jestem z jej klasy.

 - Ty też nie poszedłeś do muzeum? – spytała mama podejrzliwie. – A w ogóle skąd wiedziałeś, że ona jest w domu…?

 - Przeczucie – odparł.

 - Możesz wejść – usłyszała głos matki. – I… miłej zabawy.

Maaamo!, jęknęła w myślach Carly. No fajnie. Rodzona matka.

David otworzył drzwi do jej pokoju, wszedł i usiadł twarzą do niej na skraju łóżka.

 - Hej, Carls.

 - Przeczucie? Naprawdę? – spytała.

 - Może tak nie do końca. Widzisz, poszedłem pod szkołę, z nadzieją, że cię tam zastanę. Kiedy zauważyłem, że cię nie ma, przeczułem, że siedzisz w domu.

 - Jakiś ty domyślny – popatrzyła na niego z rozbawieniem. – Umawiam się z detektywem.

 - Umawiam? – podchwycił. – Dobrze słyszałem?

No, to teraz nie da mi spokoju.

 - Czepiasz się – odparła.

 - Nie, nie. Ja wyraźnie słyszałem „umawiam” i chcę wiedzieć, co to oznacza – w jego oczach dostrzegła irytujące iskierki rozbawienia.

 - Nic ważnego – zaczęła się kręcić na fotelu. Każdy sposób jest dobry, żeby przerwać kontakt wzrokowy.

 - Jak to „nic”? Zawsze jest coś – zaśmiał się i przytrzymał ją za podłokietniki.

 - Ale to „nic” jest mało ważne – Boże, o czym my gadamy!, zawołała w myślach Carly. - Może po prostu zapytasz mnie, czy będę twoją dziewczyną? – uśmiechnęła się szeroko.

 - To by było za proste – stwierdził, mrugając do niej. – I atmosfera nam nie sprzyja.

 - Ach… Czyli to wszystko musi być idealnie? – spytała.

 - Yhym, tak samo jak ja – odparł.

Chwyciła poduszkę z łóżka i uderzyła go w głowę.

 - Hej! – zaprotestował.

David wstał, dzielnie odpierając jej poduszkowe ataki i podniósł ją z fotela, przytulając do swojej piersi. Zaczął się kręcić dookoła, sprawiając, że zaczęła piszczeć. W końcu, roześmiany, podszedł do łóżka i położył ją na nim. Chwyciła jakąś poduszkę i uderzyła nią w jego ramię.

 - Ej! A to za co? – spytał ze śmiechem.

 - Tak dla zasady – odparła. – Nie możesz wygrać.

 - Ale to przeczy mojej naturze – zauważył z udawaną powagą. Położył się obok niej i otoczył ją ramieniem. – Jesteś zimna.

 - To przez ciebie – mruknęła. – Masz zimną koszulę. Za długo siedziałeś na zewnątrz.

Podniósł się do pozycji siedzącej i szybkim ruchem zdjął koszulkę. Normalnie chyba byłaby zawstydzona (no cóż, rzadko się zdarzało, żeby przystojny chłopak zdejmował przed nią koszulę), ale teraz czuła tylko rozbawienie. Co nie znaczy, że nie zwróciła na niego uwagi. Był wysportowany i miał niezłą muskulaturę, ale nie był napakowany. Miał smukłą budowę, mięśnie były widocznie zarysowane. Zamknęła oczy i powiedziała:

 - Dla ciebie wszystko jest takie proste?

 - To znaczy? – znowu położył się obok niej. Wtuliła się w jego ciepłe ciało.

 - Masz za zimną koszulkę – zdejmujesz ją; nie możesz wejść oknem – wchodzisz drzwiami…

 - A po co wszystko komplikować? – nieznacznie wzruszył ramionami. – Po za tym nie „nie 
mogłem wejść oknem”. Mogłem, tylko po prostu uszanowałem twoją prośbę – uśmiechnął się na swój sposób.

 - Czy ty właśnie zasugerowałeś, że tak czy siak wszedłbyś do mojego pokoju? – spytała, patrząc mu w twarz.

 - Może… - nadal miał na twarzy ten swój uśmiech. Czytała kiedyś, że „tylko faceci od dziecka świadomi swojego niesamowitego wyglądu uśmiechają się z taką arogancją”. W przypadku Davida zgadzała się z tym w stu procentach. Ten uśmiech mu pasował. Zamiast odpowiadać, zamknęła oczy i przytuliła się do niego.

 - Hej, a ty się dobrze czujesz? – spytał nagle, przykładając jej rękę do czoła.

 - Wspaniale – mruknęła, jednocześnie kaszląc głośno. Poczuła przenikliwy ból w klatce piersiowej.

 - Nie kłam – powiedział łagodnie. – Przecież czuję, że masz gorące czoło.

 - No dobra – burknęła. – Boli mnie głowa. I tyle.

 - Nie dziwię się, pewnie masz gorączkę. Kiedy jej dostałaś?

 - Pewnie kiedy jechałam szybko na motorze podczas ulewy – odparła z uśmiechem.

 - Tak, tak, oczywiście, zwalaj wszystko na mnie – powiedział rozbawiony.

 - Wolę obwiniać ciebie niż siebie – mruknęła Carly w odpowiedzi.

 - Ja też – wtulił twarz w jej włosy.

 - Aha, czyli wolisz siebie obwiniać? – spytała.

Było jej przyjemnie ciepło. David dokładnie przykrył ją kocem, po czym odparł:

 - Na to wychodzi – pocałował ją w czoło.

 - Nie dość, że detektyw, to jeszcze bezinteresowny.

Zaśmiał się. Nachylił się nad nią i szepnął jej do ucha, tak, że czuła jego oddech na skórze.

 - Czy zostaniesz moją dziewczyną?

Parsknęła śmiechem.

 - To są te twoje idealne warunki?

 - A coś ci nie pasuje? – spytał. – Ważne, że jesteś ze mną.

 - O Boże, jak romantycznie – zawołała z udawanym podekscytowaniem. – A gdzie mój jednorożec? – zrobiła wielkie oczy.

 - No i widzisz, zepsułaś chwilę. Było tak fajnie.

 - Genialnie. Jestem w piżamie i leżę chora w łóżku, a ty nazywasz to idealnymi warunkami – zaśmiała się.

 - Zapominasz, że jestem bez koszuli. To wyrównuje szalę, nawet trochę ją podnosi.

 - Zaczynasz być zbyt pewny siebie – uśmiechnęła się szeroko.

 - Zmieniasz temat – zauważył. – Nie odpowiedziałaś mi.

 - Hmm, a co by było, gdybym powiedziała „nie”? – spytała z przekornym uśmiechem.

 - Obraziłbym się i wyszedł – odparł.

 - Ale wtedy zrobiłoby mi się zimno. Zgadzam się.

Westchnął, jakby z ulgą, i powiedział:

 - Wiedziałem, że tylko o to chodzi. Ale masz tu jakiś grzejnik?

 - Chyba nie, a po co ci? – spytała, pociągając nosem. – Chcesz sobie iść?

 - Nie. Po prostu masz dreszcze – przytulił ją. – I gorączkę.

 - Wcale nie – skłamała. – A teraz daj mi spać.

Obróciła się do niego plecami i podłożyła sobie poduszkę pod głowę. Uspokoiła się i po chwili poczuła, że David bawi się kosmykiem jej włosów. Cały czas było jej zimno, więc zaciągnęła koc pod samą szyję. Chłopak westchnął i wstał.

 - Gdzie idziesz? – zapytała sennie.

 - Śpij – odparł i cmoknął ją w ucho, po czym założył koszulkę.

Usłyszała, a raczej zobaczyła spod przymrużonych powiek – poruszał się bezszelestnie – jak przechodzi przez pokój i ostrożnie otwiera drzwi, które zaskrzypiały przy ich poruszeniu. Zaklął cicho i wyszedł. Z uśmiechem na twarzy udało jej się zasnąć.
Obudziła się i sięgnęła po telefon, który miała na szafce obok. Spała góra kwadrans. Usłyszała głosy z korytarza, tłumione przez drzwi do jej pokoju. Ale to nie dźwięki ją obudziły. To znowu był ból w klatce piersiowej. Zakaszlała i zapiekło ją mocniej. Wtedy drzwi się otworzyły i do środka weszła jej mama, niosąc herbatę.

 - Cześć, słonko. Ten chłopak, David, powiedział, że źle się czujesz. Co ci jest? – mama podeszła do okna, zamknęła je i usiadła na skraju łóżka. Miała blond włosy tak jak Carly, ale oczy piwne, które teraz spoglądały na nią z troską. Odgarnęła kosmyk swoich loków za ucho. Miała krótkie włosy, obcięte według linii szczęki. Ubrana była w zielony golf – jej mamie zawsze było zimno. Na co dzień pracowała w centrum wspinaczkowym, gdzie była instruktorką.

 - Gdzie on jest? – spytała, ignorując jej pytanie.

 - Wysłałam go do domu. Jeżeli jesteś chora, to niemądre, żeby tu siedział, jeszcze się zarazi – usłyszała bębnienie za oknem i odwróciła głowę w tamtą stronę. Znowu zaczął padać deszcz. Carly nagle ujrzała poruszenie na zewnątrz. Zobaczyła wyglądającego zza ściany, patrzącego prosto na nią. Nieznacznie pokręciła głową, w nadziei, że zrozumie, iż ma sobie iść, by nie zobaczyła go jej mama. Uśmiechnął się tylko i przeszedł pod środek okna. Spojrzała na matkę, która wpatrywała się w miejsce, gdzie stał chłopak, ale nic nie mówiła. Popatrzyła na nią i zauważyła, że w jej  oczach odbija się tylko deszcz i lampa uliczna stojąca na chodniku. Ani śladu Davida w jego skurzanej kurtce, stojącego w deszczu.
Ona go nie widziała.
Spojrzała na niego, a on tylko uniósł kpiarsko brwi.

 - Na co tak patrzysz? – spytała jej mama, a Carly kątem oka zobaczyła, że David się śmieje. Dałaby głowę, że słyszy wszystko, o czym mówią.

 - Na… deszcz. Jest hipnotyzujący – odparła. Mama położyła jej rękę na czole, sprawdzając temperaturę.

 - Masz gorące czoło. Zimno ci jest? – gdy dziewczyna skinęła głową mama wstała i sięgnęła po pościel leżącą na małym fotelu obok, po czym ją przykryła. – Wypij herbatę, zaraz przyjdę.

Kobieta wyszła z pokoju, a Carly podparła się na łokciu i sięgnęła po kubek - jej ulubiony, z aniołkami - i wypiła łyka gorącego napoju. Odłożyła naczynie z powrotem na szafkę nocną i spojrzała na okno. David majstrował przy okiennicy. Przyjrzała się dokładniej i zobaczyła, jak przyciska do niej stelę, po czym kreśli na niej jakiś Znak. Jak rozwali szybę, to go uduszę, pomyślała, zastanawiając się, co by zrobiła jej mama, gdyby zobaczyła jakiś dziwny, czarny symbol na szybie. Na pewno nic dobrego.
Tymczasem David skończył rysować i okno z trzaskiem się otworzyło. Usiadł na parapecie, jego nogi znajdowały się w pokoju. Był cały przemoknięty, ale nie zwróciła mu na to uwagi.

 - Tylko ja cię widzę – wypaliła od razu. Ze świstem wciągnęła powietrze.

 - Owszem, tylko ty. Bo tylko ty masz Wzrok – uśmiechnął się do niej. -  Jesteś wyjątkowa, Carls – nie powiedział tego czule, czy w jakiś inny sposób. Powiedział jakby była to najzwyklejsza rzecz pod słońcem, w którą on wierzy. – I dlatego do mnie pasujesz.

 - Och, a czemuż to? – spytała, kładąc głowę na poduszce.

 - Bo ja też jestem wyjątkowy – poruszył brwiami. – Jesteśmy wyjątkowi. Dlatego do siebie pasujemy.

Nie zdążyła mu odpowiedzieć. Usłyszała kroki i drzwi się uchyliły, do pokoju weszła mama.

 - Wypiłaś herbatę? Z kim rozmawiałaś? Bo słyszałam jakieś głosy…

 - Herbatę jeszcze nie do końca – odparła, siląc się na uśmiech. – I gadałam z… Sadie. Zadzwoniła – kaszlnęła, po czym kontynuowała: - czemu nie przyszłam na zbiórkę, ale się rozłączyłam, bo nie miałam siły rozmawiać – westchnęła i spojrzała w stronę okna, gdzie David uniósł kciuki do góry. Chodzę z facetem, który mnie chwali za kłamstwo, stwierdziła w myślach i pokręciła głową, po czym zakaszlała mocno. Zrobiło jej się słabiej i nerwowo złapała powietrze.
Mama Carly tymczasem podeszła do okna i mruknęła:

 - Przecież je zamykałam… Trzeba będzie załatwić jakiegoś specjalistę.

Chwyciła okiennicę i zaczęła przymykać okno – David nie zdążył wyjąć stopy, i choć kobieta próbowała domknąć, nie udawało jej się to.

 - Co jest…? – spytała samą siebie i trzasnęła oknem o but chłopaka, który syknął i wyjął nogę. Carly zdusiła śmiech, który natychmiast przeszedł w głośny kaszel.
Nie dziwiła się swojej rodzicielce. Każda inna kobieta chybaby zaczęła patrzeć co może blokować okiennice, ale to była jej mama. Ona kopała pralkę, gdy ta nie chciała działać i mocno stukała w laptopa, gdy się zacinał. Potem zawsze przychodził tata, naprawiał sprzęt, a mama, której nigdy nie zdarzyło się być świadkiem jego brawurowych wyczynów naprawczych, utrzymywała, że jej sposobom żadne urządzenie się nie oprze.
Zakaszlała mocno i zapiekła ją klatka piersiowa razem z gardłem. Mama odwróciła się do niej, szybko zamknęła okno i podeszła do łóżka. Carly nie mogła przestać kaszleć. Mama postukała ją w plecy, ale to nic nie dało. Dziewczyna zakaszlnęła i gwałtownie wciągnęła powietrze. Znowu. Cały czas kaszlała, starając się normalnie oddychać. Starała się coś powiedzieć, ale nie była wstanie. Z jej gardła dobywał się tylko charkot. Mama spojrzała na nią spanikowana jej złym stanem. Szybko sięgnęła po telefon, cały czas obejmując opiekuńczo córkę. Carly zrobiło się słabo. Coraz mocniej kaszlała i miała problemy z oddychaniem.

 - Halo, Mark? Nareszcie! – powiedziała trzęsącym się głosem matka do telefonu. – Carly jest… w złym stanie. Chyba muszę jechać na pogotowie.

*********************
Nie zabijajcie mnie ;_______;
~~GWMHJ

16 komentarzy:

  1. Za bardzo Cię uwielbiam, żeby zabić. Rozdział taki słodki *-* I ten moment z koszulką. Aww ^^. Mam takie wrażenie, że zrobiłaś taki słodki rozdział, żeby w następnym opisać jakąś straszną chorobę Carly ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahsgsgadhdjdjdrkkdkdkdjdhsgstsgsvxbxosusdaaklagdssbx *.*
    Rzygam cukrem, w pozytywnym znaczeniu, Darlyyyy <3
    I jeszcze ta piękna rozmowa (Ty wiesz, o którą chodzi) <3 <3 Jeżuuu...
    A mnie to nie zadedykujesz rozdziału za wymyślenie alternatywnego zakończenia? -.-
    Ale i tak boskie <3 Niedługo zostaniesz moją ulubioną autorką XDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Od kiedy w wypowiedziach Davida mnie cytujesz? xD Fajny rozdział nw czemu się denerwowałaś ;) Nawet JESZCZE nie rzygam tęczą xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyżby astma? Uczulenie na perfumy Hugo Boss i jabłka xD?
    Oczekiwałaś ode mnie komentarza choć chyba pod inną nazwą...
    Tak czy siak pławię się teraz w boskości Davida. On jest genialny, ale myślę, że bym się z nim nie umówiła xD grrr.... przesadzam z emotikonami. Bardzo spodobał mi się sposób mamy Carly na złośliwość rzeczy martwych. Sama go praktykuje, ale dopiero po wybuchu agresji. Wracając do rzeczy. Super rozdział i super, że nie całkiem się wiedzie super (choroba). Genialnie balansujesz między słodkością, a sarkazmem. Oby tak dalej! Teraz tylko czekać na kolejny rozdział.
    Tym razem żeby urozmaicić moje życzenia weny NIE ŻYCZĘ CI WENY OD JOHNA GREENA I NIE WZORUJ SIĘ NA GWIAZD NASZYCH WINA! Ja cie kręce, ale mam dziś rymy.
    Żegnam i oczekuje odpowiedzi, bo się na pracowałam nad tym komentarzem :D
    -nadal za dużo emotikonów-
    Stara, dobra Radioactive Queen

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, nareszcie, to jest (przepraszam za wyrażenie) zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejuuu. <3
    Darly. <3 <3
    Ale również mam wrażenie, że zamierzasz sprawić, aby Carly wylądowała w szpitalu umierając na jakąs chorobę. :<
    Ale cóż, jak zawsze genialnie. :)
    Weny!
    http://many-lives-with-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. genialne <3 <3 świetnir piszesz i ten blog ląduje zakładce ''ulubione'', bo naprawdę jest tego wart ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. wspanileeeeeeee! Zauwazylam tylko jeden bland mianowicie pokrecilas szyk zdania. Och... taka akcja jestem chora czytam to o 23:00 a tam ten teks z jednorozcem. Wszyscy spia a ja w beke na cale gardlo. Podziwiam twoj geniusz zycze weny i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahaha, nie no, te teksty mnie rozwalają :'D. Biedna Carly, ja też mam nauki... zdecydowanie za dużo xd. I też skończyłam ferie - łączę się z tobą w bólu.
    David - ty wstrętny podglądaczu. Tak trudno wejść drzwiami? Xd
    Hehe, David - koszulka = warunki idealne :'D.
    Sorry, Carly. Twój jednorożec aktualnie jest u mnie więc... Tak łatwo go nie dostabiesz, błuhahaha.
    Hahaha, i ten moment kiedy wyobrażasz sobie Davida dostającego w nogę okiennicą- bezcenne.
    Biedna Carly, oby to nie było nic poważnego... Bo tak, wtedy cię zabiję. Ale jak na razie nie widzę takiej potrzeby... NARAZIE :').
    Wenyyy ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem tyle : jak dalej tak będzie to albo umrę ja albo Ty albo obie xD ja zabije ciebie a potem umrę ze śmiechu xD David normalnie moja trzecia miłość po Jace'sie (wgl nwm jak się pisze xD) i Legolasie z Władcy Pierścieni xD ale David bez koszulki idealne warunki ^^ nie no serio popłakałam się xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiem tyle : jak dalej tak będzie to albo umrę ja albo Ty albo obie xD ja zabije ciebie a potem umrę ze śmiechu xD David normalnie moja trzecia miłość po Jace'sie (wgl nwm jak się pisze xD) i Legolasie z Władcy Pierścieni xD ale David bez koszulki idealne warunki ^^ nie no serio popłakałam się xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebistość nad Zajebistościami ( ach te słownictwo xDDD)! Powaliłaś mnie jednorożcem... Nie uśmiercaj Carly! Co jej jest? Astma? Wygląda trochę na objawy astmatyczne... Alergia na kurze i roztocza (znam ten ból)? A może... Zapalenie płuc? Albo woda w płucach? Proszę tylko nie mów, że nowotwór!
    Twoja wierna czytelniczka, która nie pisze komentarzy,
    ŁucjaMcLeaf / Lulu

    OdpowiedzUsuń
  13. wow. ;)
    dzisiaj znalazłam. dzisiaj przeczytałam, od dzisiaj bedę go śledzić. od dzisiaj czekam na kolejny rozdział. ;)
    Pozdrawiam Ola

    OdpowiedzUsuń
  14. cudne! ( tak, jestem tu nowa,ale mówię poważnie xD ) masz talent. nie zostało mi nic tylko czekać na kolejne rozdziały! <3

    OdpowiedzUsuń