31 grudnia 2014

Rozdział 8

No, mam nadzieję, że będziecie zadowoleni J
*
Wyszła z Instytutu i od razu poczuła mroźny wiatr, zagarniający jej włosy na twarz. Z jednej strony była ciekawa, a z drugiej troszkę się bała reakcji Mike’a. Na szczęście miała Victorię, a ta pewnie się będzie doskonale bawiła.
Ruszyła w kierunku przystanku autobusowego, wiedząc, że ma do przejechania całe miasto. Zastanawiała się, czy David specjalnie zamieszkał jak najdalej od Nocnych Łowcach z Instytutu. W tym wypadku przypadek wydawał się bardzo mało prawdopodobny. Pierwszym autobusem jechała około pół godziny, a następnym drugie tyle czasu. Weszła do hotelu i na szczęście nikt nie zwrócił na nią uwagi, gdy przemierzała hol.  Wcześniej obawiała się, że ktoś ją zatrzyma, ale bez problemu dostała się do windy. Przycisnęła guzik i wjechała na ostatnie piętro. Zadzwoniła do drzwi mieszkania chłopaka, a już po chwili usłyszała tupot stóp. Drzwi się otwarły i doszedł ją wrzask zachwytu.

 - Carls! – zawołał Alex. Nikt jej tak nigdy nie nazywał, a bardzo lubiła to zdrobnienie. Ucieszyła się z widoku małego. – Myślałem, że do mnie nie przyjdziesz.

 - Oczywiście, że przyszłam. Jest twój brat?

 - Siedzi cały czas w pokoju i nie chce się bawić! – poskarżył się.

 - O nie! – zawołała. – Może pójdziemy go wyciągnąć z tej jego nory?

 - Dobra! – pociągnął ją do jego pokoju i otworzył drzwi. – Daaavid! Zobacz, kto przyszedł!
Starszy chłopak leżał na mojej kanapie z poduszką na głowie. Zerknął spod jaśka i jęknął.

 - Cholera jasna.

Alex skoczył na łóżko i zaczął ściągać poduszkę z brata.

 - Co tu tak śmierdzi...? – zapytała Carly, po czym zauważyła puste butelki po alkoholu na biurku. – Piłeś – stwierdziła.

Co on zrobił? Nie sądziła, że był nałogowym pijakiem, więc doszła do wniosku, że musiało się stać coś poważnego.
Gdy nie doczekała się reakcji z jego strony, cicho zawołała Alexa.

 - Idź do kuchni, weź kubek i nalej do niego zimnej wody.

 - Zimnej? A po co? – spytał zainteresowany malec.

 - Może być lodowata – żartobliwie połaskotała go w brzuch. – Sprawisz Davidowi zimną pobudkę. Małemu rozbłysły oczy i popędził w głąb domu.

 - Po co przyszłaś? – westchnął spod poduszki.

 - Żeby ci utrudniać życie. A tak serio, to zastanawiałam się, czy wszystko u  ciebie w porządku po tamtym wieczorze.

 - Tak. I idź już sobie, chcę spać.

 - O, nie wątpię.

W tym momencie do pokoju z powrotem wbiegł Alex, trzymając nie kubek, ale miskę wody.

 - Nie dosięgam do kubków – powiedział przepraszająco.

 - Nic się nie stało. To nawet lepiej – potarmosiła go po kasztanowej fryzurce.

David odsunął poduszkę, trochę zaciekawiony, a trochę z podejrzliwością usiłował podsłuchać ich szepty. I wtedy Alex z zamachu chlusnął na niego wodą. David poderwał się, a Carly i jego młodszy brat zaczęli się śmiać. Chłopak popatrzył na nich wilkiem, a Alex dostał głupawki i zaczął kręcić się na łóżku.

 - No nie! – krzyknął David. – Moja koszula!

Góra jego ubrania przyległa do jego torsu, stała się prawie przezroczysta.

 - Wygrałaś – wybełkotał po chwili i oparł się o ścianę. Wyciągnął w jej stronę rękę, aby się podeprzeć, ale ona się odsunęła.

 - Sam się w to wkopałeś.

David zaklął pod nosem i zawołał na brata:

 - Wyciągnij mi jakąś koszulę z szafy.

 - Nie! – wrzasnął młody i schował się za nogami Carly.

 - Dwa Brutusy – mruknął mokry chłopak. – Sio z mojego pokoju! – podparł się ciężej na ścianie, a oni wyszli.

Rozsiedli się w salonie i zaczęli oglądać „Rudolfa Czerwononosego”, bo wyglądało na to, że Alex uwielbia ten film, mimo to, że zima już minęła. Po chwili do pokoju wszedł David, w koszuli koloru butelkowej zieleni, od góry nie zapiętej, a z kolei dolne guziki były krzywo połączone. Włosy miał rozczochrane i wyglądał z tą czupryną po prostu… normalniej, zwyczajniej.

 - Zapnij koszulę, najlepiej prosto – powiedziała, kierując wzrok na telewizor.

 - Ciesz się, że w ogóle zdołałem ją założyć – mruknął.

Udała, że go nie dosłyszała, a on usiadł obok niej na sofie, obejmując ją ramieniem.

 - Jesteś jedyną dziewczyną, której to przeszkadza – powiedział niewyraźnie.

Odepchnęła jego ramię.

 - Świadomość, że nie wszystkie dziewczyny na świecie tego chcą działa jak miska zimnej wody, prawda?

Parsknął śmiechem i położył głowę na podgłówku.

 - Jesteś nie do zniesienia, Carls.

O Boże, jeszcze zacznie mnie tak nazywać, pomyślała.

 - Posłuchaj, mam pytanie…

 - Czego znowu? – dalej był trochę nieprzytomny.

 - Kiedy napadły nas demony… Jak pozbyłeś się swoich przyjaciół?

 - Przyjaciół? O kogo ci chodzi? – zapytał skonfundowany.
 - O Patricka i resztę.

 - Aaaa… Powiedziałem im, że dostałem smsa o jakiejś imprezie na drugim końcu miasta. I sobie poszli.

 - Na serio? – Jak mogli być tacy tępi, pomyślała.

 - Ta – skrzywił się. – Przyjaciele.

 - Swój ciągnie do swego – skomentowała.

 - Jesteś w zaskakująco dobrym humorze – wybełkotał.

 - Tak już mam – odparła, po czym zapadła cisza i wszyscy zaczęli znowu oglądać film.

Kwadrans później głowa Davida opadła na jej ramię.

 - Ej – syknęła. – Ogarnij się.

Spojrzała na niego i zobaczyła, że zasnął. Westchnęła i skierowała spojrzenie na film. Po minucie spostrzegła, że David krzywi się przez sen. Wstała, a on bezwładnie upadł na sofę. Na dole jego pleców zauważyła czerwoną plamę. Dotknęła tego miejsca, a on jęknął przez sen.

 - Alex! – powiedziała.

Mały oderwał się od telewizora.

 - Co?

 - Macie jakieś bandaże tutaj?

 - Nie wiem… - wyglądał na zmartwionego. – A co?

 - Nic, spokojnie.

Poszła do kuchni i zaczęła otwierać szafki, gorączkowo szukając środków opatrunkowych. Znalazła tylko jakieś plastry z nadrukiem Kubusia Puchatka.
I nagle coś sobie przypomniała rozmowę z Mikiem. Iratze, runa zdrowienia. Tylko ona mogła pomóc Nephilim. Co ona miała teraz robić? Nie była Nocną Łowczynią, a David nie był w stanie raczej sobie jej narysować, ale to była jedyna możliwość, więc postanowiła spróbować. Przeszła z powrotem do salonu i zaczęła powoli budzić chłopaka.

 - David  - zero reakcji. – David! – potrząsnęła nim lekko i w końcu doszedł do świadomości. – Nareszcie. Krwawisz.

 - A… co? – na jego twarzy pojawił się zdezorientowany wyraz. Po czym wciągnął ze świstem powietrze. – Już mi się przypomniało.

 - Ja ci za bardzo nie pomogę…

 - Niestety.

 - Za to mógłbyś spróbować narysować sobie iratze.

 - Widzę, że zaznajomili cię z terminami – wystękał. – Dobra, idź po moją stelę, jest u mnie w pokoju, na lewej półce.

Poszła szybko do jego sypialni i zauważyła szkatułkę na szafce opisanej przez Davida. Otworzyła ją, a w środku znalazła stelę, podobną do tej, którą posługiwał się jej przyjaciel. Zatrzasnęła szkatułkę i wróciła do chłopaka. Podała mu ją, a ten usiadł z pewnym trudem. Spróbował zdjąć koszulę, ale w końcu zerwał ją po prostu i nałożył prosty symbol na lewe ramię.

 - Zadziałałoby skuteczniej, gdyby nie było robione po pijaku i na ramieniu. Najlepiej jest tuż nad raną. I jeszcze tak mi łupie w głowie… – powiedział z trudem.

 - Musi wystarczyć – odparła. – A nie macie jakiegoś Znaku na kaca?

 - Co? Nie, niestety nie.  – kiedy opuściła głowę, powiedział: - Chociaż… Jest taka runa, niepopularna, jasnego myślenia. Durnie to brzmi, wiem. Nigdy tego nie próbowałem, ale…
Nakreślił sobie szybko i sprawnie Znak (widać Nocni Łowcy byli dobrze szkoleni w tej sztuce, nawet w kryzysowych sytuacjach) i opadła z powrotem na kanapę.

 - Jak szybko zadziała?

 - Nie wiem, pięć minut?

 - Okay – wstała i podeszła do Alexa, po czym wzięła go na kolana. – Co tam, mały?

 - Nie jestem mały! Film się skończył.

 - To co teraz porobimy?

 - Nalejesz mi soku? – zapytał. Alex cięgle się uśmiechał, sama chciałaby mieć takiego braciszka, co jednak nie znaczy, że nie kochała Thomasa. Przeszli do kuchni i zapytała się go, jaki smak napoju chce wypić.

 - Muszę jeden? Ja chcę mieszankę! – zaśmiał się.

Wyciągnęli wszystkie kartony z sokami jakie znaleźli i ustawili na ladzie. Alex ledwo dosięgał do pulpitu, więc posadziła go na nim i teraz machał nogami, wskazując jej, które ma wlać do szklanki.

 - Jesteś pewny, Alex? Pomarańczowy, jabłkowy, bananowy, brzoskwiniowy, śliwkowy i sok marchewkowy? – popatrzyła z powątpiewaniem na czerwoną substancję w szklance. – Wypijesz to?

 - Hmm – zastanowił się. – Nie. Odlej marchewkowy.

Zaśmiała się, a mały wyglądał na zdziwionego.

 - Nie da się.

 - Nie? To nie wypiję tego, fuj!

Westchnęła i wylała zawartość naczynia do zlewu.

 - To jeszcze raz? – uśmiechnęła się.

 - Nie, teraz pomarańczowy tylko.

Kiedy podała mu szklankę, odwróciła się i zobaczyła, że w drzwiach kuchni stoi David.

 - Doszedłeś do siebie, gratuluję.

- Nie całkiem, ale owszem, jest lepiej.

 - To może mi teraz powiesz, co lub kto doprowadził cię do takiego stanu?

 - Dwa demony, nic wielkiego.

 - Właśnie widziałam – spojrzała na niego z wyrzutem.

 - Zdołał mnie lekko drasnąć – wzruszył ramionami i się skrzywił. – Nie do końca się wygoiło.

 - Lekko? - Boże, jak się popisuje, pomyślała.

 - No dobra, mocno. Odpuść już – powiedział.

- Czyli wszystko dobrze, tak? – zapytała niewinnie.

 - Oczywiście – wyprostował się. – Jest świetnie.

 - To ja już będę się zwijać.

Wyminęła go w drzwiach i przeszła do przedpokoju. David pobiegł za nią i chwycił ją za ramię.
 - Ej no, nie idź! Alex chce, żebyś została, prawda, Alex? – zapytał małego, który za nimi przyszedł.

 - Carls! On znowu na mnie zwala!

Potarmosiła go po włosach Alexa i spytała:

 - Jak myślisz, mam zostać?

 - David mówi, że tak.

 - Okay – powiedziała, bo coś jej wpadło do głowy. Wzięła torbę i powiedziała: - David, możemy iść na chwilę do twojego pokoju?

 - Ja też chcę! – zaczął krzyczeć Alex. Szepnęła mu parę słów do ucha i od razu się zgodził, że zaczeka.

 - Idziesz? – spytała Davida, który popatrzył na nią zaciekawiony. Poszła do pokoju i kątem oka spostrzegła, że zamyka drzwi, po czym zaśmiała się w myślach.

Podeszła do biurka i położyła na nim torbę, po czym odwróciła się do chłopaka.

 - Siadaj – powiedział. Posłuchał jej, patrząc na nią z podejrzliwością. Podeszła z powrotem do drzwi i wychodząc dodała: - W torbie znajdziesz dzisiejsze lekcje, możesz sobie przepisać.
Po czym trzasnęła drzwiami i poszła oglądać film z Alexem.

******************************
Dobra xD I co? Jestem strasznie ciekawa waszych opinii! <3
Szalonego Sylwestra!

~~GWMHJ

9 komentarzy:

  1. Mega :D uwielbiam to opowiadanie :P a ta ostatnia akcja genialna :3
    Czekam na następny :)
    Również udanego sylwka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Starszy chłopak leżał na MOJEJ kanapie z poduszką na głowie." Czy oby na pewno chodziło o te słowo? ;__;

    Hahahahah końcówka najlepsza :D Dobrze mu tak. Lubię go, ale Mike i tak the best!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny:) Nie mogę doczekać się następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwaga! Zaczarowana pisze z telefonu i męczy się z małą klawiaturką. Tak więc za błędy przeprasza i nad nimi ubolewa.
    Vi namawia ją do złego. Jak można oszukać Mike'a i nic mu nie powiedzieć?
    Alex taki uroczy <333.
    Hahahahah, *przybija z Alex'em piątkę i razem wybuchają nie pochamowanym śmiechem*.
    Rudolf - bajka mojego dzieciństwa xd.
    Ta rozmowa Carly i Davida... Szkoda, że nie ma runy na kaca xd.
    Nie ma to jak wykorzystywać brata do zatrzymania dziewczyny. I ta końcówka :D. Najlepsza, hahahahaha

    OdpowiedzUsuń
  5. Więcej Darly, więcej Darly!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już nie wiem czy chcę Mirly czy Darly. Ehh, te dylematy.
    Rozdzialik fajniusi, ale mam wrażenie, że Carly strasznie często tarmosiła Alex'owi włosy, co pod koniec było już wręcz męczące. Znów literówki. Ale i tak czekam na ciąg dalszy :) Olynte
    ksiazkonaodlocie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się Twój blog. Jest bardzo ciekawy. Widać, że masz na niego pomysł. Czekam na kolejny rozdział.
    Zapraszam do mnie:
    http://zyciesamopiszescenariusze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń